Tancerka z klubu we Wrocławiu upiła klienta na śmierć

tancerka z klubu

Tancerka z klubu we Wrocławiu upiła klienta na śmierć. Powraca niezwykle głośne wydarzenie sprzed dwóch lat – dopiero teraz w sądzie pojawił się akt oskarżenia w tej sprawie. Wszystko działo się w kwietniu 2017, a tancerka w klubie, jednemu z klientów dosłownie wlewała alkohol do ust. Po podaniu mężczyźnie aż 8 kieliszków w odstępie około dwudziestu minut, ten w końcu osunął się na podłogę i przestał oddychać. Nie udzielono mu należytej pomocy, która mogła uratować mu życie. 

Tancerka z klubu we Wrocławiu upiła klienta na śmierć

17 kwietnia 2017 roku – był to tragiczny dzień dla 35-letniego obywatela Turcji. Yigit I. wraz z kolegą odwiedził jeden z wrocławskich klubów nocnych, słynących z prywatnych pokazów tancerek. Zamieszkujący na co dzień w Czechach mężczyzna, w stolicy Dolnego Śląska miał otworzyć restaurację. Prawdopodobnie nie miał świadomości, jak złą sławą cieszą się tego typu lokale. Bardzo często bowiem można słyszeć relacje klientów, którzy stracili tam dosłownie fortunę. Mówi się, że za wszystko odpowiedzialny jest podawany tam alkohol. Mężczyźni zeznają, że tracą po nim świadomość, a z ich kont znikają tysiące. Dla 35-latka przed dwoma laty, wszystko skończyło się o wiele gorzej.

ZOBACZ TAKŻE: WSPINAŁ SIĘ NA NAJWYŻSZĄ GÓRĘ W JAPONII I PROWADZIŁ TRANSMISJĘ TELEFONEM. SPADŁ W PRZEPAŚĆ I ZGINĄŁ

Za przyczynę śmierci uznano alkohol oraz wadę serca

Na prywatnym tańcu, tancerka miała podawać mężczyźnie alkohol. W ciągu dwudziestu minut, klientowi zaserwowano 8 kieliszków wysokoprocentowego trunku. Gdy 35-latek miał już dość, kobieta sama wlewała mu alkohol do ust, mimo, iż ten go wypluwał. Chwilę później doszło do tragedii. Wszystko zarejestrował tamtejszy monitoring.

Według prokuratury, około godziny 3:30 mężczyzna przestał oddychać. W tym czasie nikt się nim nie zainteresował. Pierwsza pomoc nadeszła około pół godziny później. Wtedy było już zdecydowanie zbyt późno, aby uratować poszkodowanego. Ostatecznie wykazano dwie przyczyny śmierci – zbyt dużą ilość alkoholu a także przewlekłą wadę serca. Co ciekawe, w organizmie zmarłego odkryto także substancję nazywaną „pigułką gwałtu”.

Obsługa klubu nie udzieliła poszkodowanemu należytej pomocy

Dalsze śledztwo uwypukliło kolejne zaniedbania ze strony obsługi lokalu. Poszkodowanemu mężczyźnie nie udzielono bowiem właściwej pomocy. Za wszystko mają odpowiadać dwie kobiety – wspomniana tancerka, a także menadżerka klubu. 

Zarówno tancerka jak i menadżerka odpowiedzą za zaniechanie podjęcia czynności, które mogły zmarłemu uratować życie. Ponadto tancerce zarzuca się, że doprowadziła poszkodowanego do stanu głębokiego upojenia alkoholowego. Kobiety nie przyznały się do zarzutów. Wiadomo jednak już teraz, że zarówno jednej jak i drugiej może grozić do 5 lat pozbawienia wolności. 

źródło zdjęcia: printerest.com (poglądowe)

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.