Poszukiwała go policja. Wpadł przez występ w telewizji

poszukiwała go policja

Poszukiwała go policja – wpadł po tym, jak wystąpił w telewizji! Do niesłychanej, wręcz groteskowej sytuacji doszło w Polsce. Funkcjonariusze poszukiwali mężczyzny, który miał być przesłuchany, był bowiem podejrzany o przestępstwo. Jeden z policjantów go rozpoznał, gdy ten występował w programie telewizyjnym emitowanym na żywo. Szybkie działania pozwoliły schwytać nieostrożnego osobnika, gdy ten opuszczał budynek telewizji.

Poszukiwała go policja – wpadł przez występ w telewizji na żywo

Opisywana sytuacja brzmi niemal jak scenariusz filmu komediowego. Wydarzyła się jednak naprawdę – i to w Polsce. Policja poszukiwała bowiem mężczyzny, który miał być przesłuchany wobec tego, że był podejrzanym w pewnej sprawie. Jednakże jak dotąd sprawnie ukrywał się przed funkcjonariuszami. Do czasu. Wpadł w bardzo dziwny, wręcz komiczny sposób. Okazało się bowiem, że występował w telewizyjnym programie na żywo. Pech chciał, że wszystko oglądał policjant, który natychmiast rozpoznał poszukiwanego. Szybko wziął on sprawy w swoje ręce.

ZOBACZ TAKŻE: MĘŻCZYŹNIE WYRÓSŁ W GŁOWIE „DIABELSKI RÓG”

Sprawna akcja pozwoliła na ujęcie poszukiwanego, gdy ten opuszczał budynek telewizji

Splot wydarzeń okazał się iście niezwykły. Okazało się bowiem, że za moment w tej samej telewizji na żywo, ma wystąpić Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji. Funkcjonariusz obserwujący wszystko w telewizji wpadł na pomysł, aby się z nim skontaktować. To w istocie się udało.

Rzecznik, Mariusz Ciarka, we współpracy z ochroną budynku, dopilnował, aby poszukiwany go zbyt wcześnie nie opuścił. Przybyły na miejsce patrol ujął mężczyznę gdy ten opuszczał siedzibę telewizji. Przewieziono go na komendę, gdzie usłyszał zarzuty i w końcu został przesłuchany.

źródło zdjęcia: Dziennik Zachodni (poglądowe)

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.