Ekolog WWF twierdzi, że ścieki w Wiśle to nawóz – „To nie katastrofa ekologiczna”!

Ekolog WWF twierdzi

Ekolog WWF twierdzi, że ścieki w Wiśle to nawóz. Ponadto zaznaczył, że wyciek wcale nie jest katastrofą ekologiczną, a ścieki zawierają biogeny i sole odżywcze, które rośliny i glony mogą zaabsorbować jako nawóz. Doktor zwraca również uwagę na zjawisko samooczyszcza rzeki, które obecnie ma miejsce w Wiśle. Wypowiedź ekologa wzbudziła niemałe zainteresowanie i jeszcze większe kontrowersje. 

Zjawisko „przekarmeinia rzeki”

Do awarii układu przesyłowego transportującego ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do położonej po prawej stronie Wisły oczyszczalni „Czajka” doszło w sobotę 29 sierpnia. Obliczono, że do rzeki trafiało 8 tysięcy litrów ścieków na sekundę. W sumie jest to aż 4,5 mld litrów nieczystości. Sytuacja wydaje się naprawdę poważna, jednak nie dla wszystkich. Głos w sprawie zabrał dr Przemysław Nawrocki z WWF. Jego zdaniem w tym przypadku nie możemy mówić o katastrofie ekologicznej. Twierdzi, że należy zastąpić to terminem zjawiska „przekarmienia rzeki”. Zdaniem ekologa, ścieki, które trafiają do Wisły to naturalny nawóz. Nawrocki zaznacza jednak, że z jego ilością nie można przesadzić.

Ścieki, które wpływają do Wisły mają to do siebie, że zawierają biogeny, sole odżywcze, czyli to, co rośliny i glony są w stanie zaabsorbować jako nawóz. Ale Wisła nie powinna przyjmować takich porcji, bo jak każdy wie, przekarmianie jest niezdrowe (…) Ścieki komunalne to głównie związki azotu i fosforu. Samooczyszczanie rzeki polega głównie na tym, że te związki są pożywieniem dla różnych organizmów – mówi dr Przemysław Nawrocki.

ZOBACZ TAKŻE: KOLEJNA AWARIA „CZAJKI” W WARSZAWIE. WIADOMO, KIEDY ŚCIEKI DOTRĄ DO KONKRETNYCH MIAST

Ekolog WWF twierdzi również, że na szczęście nie mamy do czynienia ze ściekami przemysłowymi. Wówczas sytuacja byłaby zdecydowanie poważniejsza niż w przypadków ścieków organicznych. Nawrocki zwraca także dużą uwagę na zjawisko samooczyszczania się rzeki, które ma obecnie miejsce w Wiśle. Doktor tłumaczy, że polega ono na tym, że związki te są pożywieniem dla różnych organizmów.

Mówienie, że awaria „Czajki” zabije Bałtyk, to gruba przesada. Raczej należałoby wykorzystać tę awarię jako punkt wyjścia do refleksji nad ogólnym stanem polskich rzek – dodał.

źródło: radiokolor.pl, onet.pl

Magdalena C

Z wykształcenia inżynier produkcji. Miłośniczka podróży i dokumentów kryminalnych.