LOT nadal lata do Chin. Dochodzą głosy, że niektórzy pracownicy polskich linii lotniczych się buntują. Niektórzy mają także brać zwolnienia lekarskie. Wszystko rzecz jasna spowodowane jest szalejącym w Chinach koronawirusem. Na dniach, ewakuowani z Wuhan mają być także przebywający tam Polacy. Z obszaru dotkniętego epidemią, mają polecieć najpierw do Francji, a następnie do Polski – samolotem, który podstawi polski rząd.
LOT nadal lata do Chin, pracownicy się buntują
Coraz więcej krajów zawiesza połączenia lotnicze z Chinami. Wśród nich przeważają okoliczne państwa, które podejmują także bardziej radykalne kroki – przykładowo, zamykają granice z dotkniętymi chorobom Chinami. Wietnam postanowił zaprzestać wydawania wiz dla Chińczyków. Singapur nie wpuszcza do siebie nikogo, kto w ostatnich dwóch tygodniach przebywał w Państwie Środka. Pakistan postanowił wstrzymać wszystkie loty – z oraz do Chin, a tym samym trendem poszła Mongolia. W niebezpiecznym kierunku nadal jednak kursują polskie samoloty. Portal rmf24.pl donosi, że linie lotnicze LOT nadal podróżują do Chin. Nie do końca podoba się to tamtejszemu personelowi, który zaczyna brać zwolnienia lekarskie. Sprawę poruszyły związki zawodowe, które działają w spółce. Przytaczana jest choćby sprawa masek ochronnych, a dla RMF mówiła o tym Monika Żelazik, a więc szefowa związku personelu pokładowego, której słowa cytujemy poniżej:
Nawet ta najszczelniejsza maska powoduje, że po 30 minutach jest bardzo gorąco, więc podczas 8-godzinnego lotu nie da się jej nosić cały czas.
Na dniach ewakuacji Polaków z Wuhan – najpierw trafią do Francji
Głośno jest także o zapowiadanej ewakuacji Polaków, którzy przebywają w Wuhan. Na podobne kroki zdecydowało się wiele innych państw. Polskie ministerstwo zdrowia zapewnia, że rodacy przebywający w epicentrum koronawirusa, w Polsce będą już w połowie kolejnego tygodnia. Najpierw trafią do Francji, a dopiero stamtąd, samolotem podstawionym przez polski rząd, wrócą do naszego kraju. Na miejscu będą mogli liczyć na pomoc.
źródło zdjęcia: Nikkei Asian Review