Biegacze dobrowolnie sprzątali tereny zielone. Niestety, całą świetnie zaplanowaną akcję zakłóciła straż miejska, która sprzątającym groziła mandatami za… pozostawienie śmieci w miejscu, gdzie jest to zabronione. I to mimo tego, że wcześniej wszystko ustalono z Urzędem Miejskim. Uczestnicy wydarzenia wspominają także, jakoby strażnicy mieli wyśmiać propozycję przyłączenia się do sprzątania Rudzkiej Góry.
Biegacze dobrowolnie sprzątali tereny zielone
Coraz częściej słyszy się o akcjach biegaczy, którzy na własną rękę sprzątają tereny rekreacyjne, na których trenują i spędzają wolny czas. Takim postawom pozostaje bić brawa, gdyż są bezinteresowne, nieoczywiste i działają na korzyść naszego środowiska. Podobnego rodzaju akcja miała miejsce na Rudzkiej Górze znajdującej się na przedmieściach Łodzi, a całą sytuację dokładnie opisuje portal festiwalbiegowy.pl. Mianowicie, amatorska drużyna biegowa „Droga do Ultra” postanowiła zorganizować wspólne sprzątanie wspomnianego wcześniej miejsca. Wcześniej jednak – co istotne dla całej sprawy – wszystko dokładnie ustalono z Urzędem Miejskim, który w dodatku uczestników sprzątania wyposażył w rękawiczki i worki. Dogadano się także co do tego, gdzie śmieci należy składać oraz kiedy odbędzie się ich odbiór.
ZOBACZ TAKŻE: SZWECJA MA NOWEGO „KRÓLA” – POMNIK ZLATANA IBRAHIMOVICIA OFICJALNIE ZAPREZENTOWANY
Całą akcję swoją interwencją nieco populi strażnicy miejscy – uczestnikom sprzątania grozili mandatami
Do akcji sprzątania włączyło się początkowo około trzydziestu osób. Co więcej, pomagali także przypadkowi rowerzyści i spacerujący w okolicach Rudzkiej Góry. Gdy worki pełne odpadów ustawiano w wyznaczonym i ustalonym wcześniej z urzędnikami miejscu, do akcji wkroczył patrol straży miejskiej. Co prawda, funkcjonariusze mieli podstawy do interwencji, jednakże uczestników sprzątania zbulwersowała raczej ich postawa oraz zupełny brak zrozumienia.
Wszystko przez to, że tam gdzie sprzątający umówili się z Urzędem Miasta na pozostawienia śmieci, znajdował się znak zakazu gromadzenia odpadów. To było punktem zaczepnym dla funkcjonariuszy, którzy w dodatku spisali jednego z uczestników akcji i zagrozili mu mandatem. Gdy ten zachęcił ich do wspierania takich wydarzeń społecznych – strażnicy miejscy zwyczajnie go wyśmiali.
Na tłumaczenia sprzątających, że wszystko ustalono z władzami miasta, strażnicy odpowiadali tylko, że dokładnie to sprawdzą, jednakże znają już takie wymówki. Zapowiedzieli także, że jeżeli śmieci w ciągu kilku dni nie znikną, osoba którą spisali może spodziewać się mandatu.
Z jednej strony dobrze, że funkcjonariusze zachowali czujność. Natomiast,jak wskazują uczestnicy, gołym okiem widać było, że akcja sprzątania jest zorganizowana, a robienie, kolokwialnie mówiąc – przedstawienia – było zwyczajnie zbędne.
źródło zdjęcia: festiwalbiegowy.pl