Zdiagnozowano raka, a okazało się, że ma w mózgu tasiemca

Zdiagnozowano raka

Zdiagnozowano raka, po czym okazało się, że mężczyzna ma w mózgu tasiemca. Sytuacja rozjaśniła dopiero po 15 latach żmudnej diagnostyki i leczenia. Co więcej, istniała możliwość, że pasożyt może zacząć żywić się mózgiem, co miałoby katastrofalne skutki. 

Objawy nowotworu

Mężczyzna skarżył się na drętwienie nóg i rąk, ponadto wymiotował, a jego mięśnie coraz bardziej wiotczały. Codzienny ból nie pozwalał mu w pełni normalnie funkcjonować. Korzystał z porad wielu lekarzy przez blisko 15 lat, aż wreszcie zdiagnozowano raka. Rozpoczął więc leczenie nowotworu. Okazało się, że terapia nie przynosi żadnych efektów, a wręcz przeciwnie stan pacjenta pogarszał się. Pojawiły się mdłości, drgawki i regularne utraty przytomności. Zlecono więc kolejne badania, które zszokowały wszystkich. Mianowicie w mózgu mężczyzny zagnieździł się tasiemiec Sparganum mansoni. 

ZOBACZ TAKŻE: ZAPADŁ WYROK W SPRAWIE MĘŻCZYZN, KTÓRZY WŁOŻYLI DZIECKO DO PRALKI

Pasożyt zagnieżdżony w głowie ciągle żył

Po zdiagnozowaniu problemu pojawiła się wreszcie szansa na odzyskanie zdrowia. Doktor Gu Youming zaproponował usunięcie tasiemca, jednak nie obyło się bez komplikacji. Z relacji lekarza wynika, że tasiemiec wciąż żył. Podczas próby usunięcia go istniała możliwość, że ucieknie wgłąb mózgu co skutkowałoby sukcesywnym zjadaniem go od środka. Po wielu dyskusjach wreszcie podjęto się operacji. Z głowy mężczyzny wyciągnięto 12-centymetrowego szkodnika. Lekarze musieli działać z dużą precyzyjnością, żeby żaden fragment pasożyta nie został w środku. Gdyby pozostawili chociaż kawałek, tasiemiec mógłby odrosnąć i zacząć zjadać mózg od nowa. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dostał się organizmu poprzez żywność, a dokładnie przez zjedzenie ślimaka, który nie był dobrze przygotowany do spożycia.

Magdalena C

Z wykształcenia inżynier produkcji. Miłośniczka podróży i dokumentów kryminalnych.