Zaczęło się?! Oczy całego świata wciąż zwrócone są w kierunku Ukrainy i Rosji. Wszystko przez doniesienia o możliwym wybuchu wojny. Nieopodal granicy z Ukrainą, Rosjanie zgromadzili potężne wojska. Mówi się nawet o 120 tysiącach żołnierzy w gotowości. Amerykański wywiad uważa, że do ataku może dojść w każdej chwili. Z terenu Ukrainy kilka krajów, w tym USA, ewakuowało swoich dyplomatów. Teraz Reuters donosi o kolejnym niepokojącym zjawisku. Rosjanie zaczęli sprowadzać coś na granicę. O czym dokładnie mowa?
Zaczęło się?! Rosjanie sprowadzają to na granicę z Ukrainą
Z granicy Rosji i Ukrainy nadal docierają niepokojące doniesienia. Oczy całego świata zwrócone są właśnie tam – na region, któremu grozi wojna. I to mimo tego, że Rosja wszystkiemu zaprzecza. Niedawno bardzo dużo mówiło się o tym, że kilka krajów zdecydowało się na ewakuację swoich dyplomatów z Ukrainy. W tym gronie znalazły się choćby Stany Zjednoczone. W USA uważa się, że atak Rosji może nastąpić w każdej chwili. Nastroje tonuje jednak rosyjska strona oraz… Ukraina. Ukraińcy podkreślają, że panika jest im zupełnie niepotrzebna.
Dobrze jednak wiadomo, że w pobliżu granicy z Ukrainą, Rosjanie zgromadzili wiele wojska. Mówi się o sprzęcie i nawet 120 tysiącach żołnierzy, którzy pozostają w gotowości. To jednak nie wszystko. Agencja Reutersa donosi, że Rosjanie na granicę zaczęli transportować krew i środki medyczne, służące do opatrywania rannych.
Rosjanie transportują krewa i środki medyczne na granicę
Więcej szczegółów na temat omawianych doniesień prezentuje portal RMF24.pl, powołując się na „Wall Street Journal”. Rosja miała rozmieścić jednostki medyczne przy granicy z Ukrainą. Ponadto rozpoczęły się tam prężne dostawy krwi. To właśnie ona wraz ze środkami medycznymi, służyć ma do opatrywania rannych. Portal RMF24.pl przytacza słowa emerytowanego amerykańskiego generała Bena Hodges’a:
To nie oznacza, że nastąpi inwazja, ale nie przeprowadzałbyś następnego ataku, gdybyś nie miał tego pod ręką.
Rosjanie mieli odmówić komentarza w całej sprawie. Natomiast pojawił się głos ze strony Ukraińskiej. Tamtejsza wiceminister Hanna Maljar miała uznać, że informacja, która pojawiła się w mediach, nie jest prawdziwa. W swoich mediach społecznościowych napisała:
Celem takich doniesień jest wywołanie paniki i strachu w naszym społeczeństwie.
źródło: Reuters, Wal Street Journal, RMF24.pl