Taksówkarz oszukał Norweżkę na 850 złotych. O tej sytuacji bardzo wiele mówiło się w zeszłym miesiącu. Jak się okazuje, kierowcy udało się skontaktować z pokrzywdzoną. Zaproponował jej zwrot kosztów, przeprosił, a także zaprosił na przejażdżkę po Trójmieście. Zdegustowana turystka odpowiada, że nadal czeka na stracone pieniądze, a z mężczyzną nie chce mieć już nic wspólnego.
Taksówkarz oszukał Norweżkę na 850 złotych. Teraz przyszedł czas na tłumaczenie i przeprosiny
Powraca głośna sprawa z zeszłego miesiąca. Mianowicie, w październiku tego roku niemal wszystkie polskie media obiegła wieść o nieuczciwym taksówkarzu, który miał oszukać turystkę z Norwegii. Za kurs obejmujący około 2 kilometry i zaledwie kilka minut jazdy, kobieta zapłaciła… 850 złotych. Gdyby tego było mało, kierowca miał zamknąć drzwi i nie chcieć wypuścić pasażerki, dopóki ta nie wniesie horrendalnej opłaty za krótką przejażdżkę. Dziś mężczyzna tłumaczy się ze swojego zachowania. Jak podaje portal trojmiasto.pl, udało mu się skontaktować z pokrzywdzoną klientką za pomocą poczty e-mail.
Zwrot pieniędzy, przeprosiny i… propozycja wspólnej przejażdżki
Jak dobrze wiadomo, rozgłos który towarzyszył całej akcji, negatywnie wpłynął nie tylko na wizerunek samego kierowcy, lecz także na ogół korporacji taksówkarskich. Okazuje się jednak, że mężczyzna jakimś sposobem znalazł kontakt do pokrzywdzonej klientki i wysłał jej wiadomość.
Jej treść przytacza portal trojmiast.pl. Wynika z niej, że całe zajście miało być efektem fatalnej pomyłki. Taksówkarz zapewnia, że tak wysoką kwotę na terminal wbił przypadkowo, a było to spowodowane jego przemęczeniem. Wyjaśnił także, że drzwi w taksówce zamykają się automatycznie gdy pojazd ruszy. Dźwięk który przy zatrzymaniu usłyszała Norweżka nie był zatem oznaką zamknięcia wszystkich drzwi, a ich otwarcia.
Poza tym, mężczyzna zobowiązał się zwrócić poniesione niesłusznie przez kobietę koszty. W związku z tym poprosił o jej numer konta. Na koniec zaproponował jeszcze wspólną przejażdżkę po Trójmieście.
Pasażerka nadal czekaj na pieniądze i przyznaje, że nie chce mieć nic wspólnego z nieuczciwym kierowcą
Co ciekawe, okazuje się jednak, że pasażerka wciąż czeka na przelew, mimo, że miała podać kierowcy swój numer konta. Zapowiedziała także, że na pewno nie skorzysta z propozycji przejażdżki. Podkreśla, że z osobą która naraziła ją na wiele stresu i nerwów, nie chce mieć już nic wspólnego.
źródło zdjęcia: krakow.naszemiasto.pl (poglądowe)