Szczyt zachorowań w Polsce? Od samego początku wybuchu epidemii w naszym kraju, odbywają się prognozowania szczytu, oraz wygasania zachorowań na koronawirusa. Tym razem we wszystko włączyli się także badacze z Uniwersytety Waszyngtońskiego, którzy podają zresztą prognozy dla wielu innych krajów. Według nich, Polskę dopiero czeka większy przyrost zachorowań. O wszystkim na swoich łamach pisze portal rmf24.pl. Zastrzega się przy tym jednak, że rezultaty badań mogą się różnić od rzeczywistości – zarówno na korzyść, jak i niekorzyść ogółu.
Szczyt zachorowań w Polsce? Uniwersytet Waszyngtoński przewiduje kiedy nastąpi
Po kilku dniach spadków liczby zachorowań – być może ze względu na święta – dziś w Polsce, zwłaszcza po porannym raporcie, nastąpił dość znaczny przyrost. Momentalnie zaczęły się spekulacje dotyczącego tego, kiedy miejsce może mieć szczyt potwierdzonych przypadków koronawirusa. Portal rmf24.pl w tym celu przytoczył wyniki badań Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Badacze z tamtejszej uczelni prowadzą spekulacje na temat rozwoju epidemii w różnych krajach, w tym Polski. Według nich, w naszym kraju szczytu zachorowań można spodziewać się około 27 kwietnia. Wtedy też – jak podaje RMF – może nastąpić nawet 70 zgonów jednego dnia. Podkreśla się jednak, że wyliczenia obarczone są błędem i mogą nie być w stu procentach precyzyjne. Szczyt może zatem nastąpić zarówno kilka dni wcześniej, jak i później.
Badacze Institute for Health and Evaluation University of Washington twierdzą, że z początkiem maja wskaźniki zaczną spadać
Badaniami dla Polski i innych krajów zajmują się osoby związane z Institute for Health and Evaluation (Instytutu Wskaźników Zdrowotnych i Ewaluacji) University of Washington. Według ich wyliczeń wychodzi na to, że szczyt zachorowań w Polsce nastąpi w okolicach 27 kwietnia. Wtedy w ciągu doby, może umrzeć nawet nieco ponad 70 osób.
Dodatkowo Amerykanie podali liczbę osób, która może wtedy wymagać pomocy na intensywnej terapii. Ta wartość to 630 pacjentów, a aż 550 może wymagać zastosowania respiratora. RMF podaje przy okazji, że w takim wypadku, urządzeń tych nie powinno zabraknąć.
Lepiej ma być już w maju, kiedy liczby zaczną wyraźnie spadać. Do lipca dziennie ma następować już po kilka zgonów – a więc znacznie mniej, niż z końcem kwietnia. Czy takowe wyliczenia jednak się sprawdzą? Wszystko zweryfikuje czas. Można je jednak traktować za pewien odnośnik.
źródło: Institute for Health and Evaluation University of Washington, RMF