Studenci paradowali ze znakiem drogowym po Krakowie. Co im za to grozi?

studenci paradowali ze znakiem

Studenci paradowali ze znakiem drogowym po Krakowie. Nie uszło im to jednak na sucho, bo rzucili się w oczy – co nie może zresztą dziwić – miejscowej Straży Ochrony Kolei. Okazało się, że wszystko było pijackim wybrykiem, za który młodych mężczyzn czekają jednak konsekwencje. O jakich problemach dokładnie mowa? Wyjaśniamy to poniżej, bowiem „numer” z kradzieżą znaków wśród studentów jest bardzo popularny. Jak jednak widać – gra raczej nie jest warta świeczki.

Studenci paradowali ze znakiem drogowym po Krakowie. Co im za to grozi?

Stary numer z kradzieżą znaku drogowego znów w modzie – pokazuje to choćby ostatni przykład z Krakowa. Właśnie tam, na gorącym uczynku przyłapanych zostało dwóch młodych mężczyzn w wieku 22 i 23 lat. Portal rmf24.pl podaje, że najprawdopodobniej są to studenci, uczący się właśnie w Krakowie. Ich łupem padł znak zakazu zatrzymywania się, stojący na co dzień przed tamtejszym Muzeum Narodowym. Wraz ze znakiem, mężczyźni paradowali aż do Dworca Głównego, który od docelowego miejsca oddalony jest aż o około 2 kilometry. Powstrzymani zostali dopiero przez Straż Ochrony Kolei na peronie. Wszystko działo się w nocy z poniedziałku na wtorek, około godziny 4. Co ciekawe, śmiałkowie dzierżyli nie tylko tarczę znaku, lecz także jego prawie trzymetrową rurę.

ZOBACZ TAKŻE: PIERWSZE EFEKTY EPIDEMII KORONAWIRUSA W CHINACH – WYDANO TAM ZAKAZ KONSUMPCJI, SPRZEDAŻY I HODOWLI DZIKICH ZWIERZĄT! WIELE KORZYŚCI KOSZTEM PEWNYCH TRADYCJI

Studenci mogą mieć teraz nie lada problemy. Co grozi za wyrwanie i przywłaszczenie sobie znaku?

Porta rmf24.pl przytoczył słowa rzecznika prasowego Straży Ochrony Kolei, Marcina Żywiołka, który podał, jakoby znak miał być wyjęty z podłoża u samej podstawy. Tym bardziej trudno wyobrazić sobie, jak dwóch śmiałków paradowało z nim po mieście i dworcu. Jak się jednak okazuje – dla chcącego nic trudnego.

Podczas zatrzymania, od podejrzanych wyczuwalna miała być woń alkoholu. Wiele wskazuje na to, że przywłaszczenie znaku było niczym innym jak pijackim wybrykiem. 22 i 23-latek od razu przyznali się do winy i trafili w ręce policji. Teraz będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Za dewastację tudzież kradzież znaków drogowych, grozić może grzywna do wysokości nawet 5 tysięcy złotych. Poza tym sąd ma prawo orzec, że winnym należy się 30-dniowy areszt lub prace społeczne.

źródło zdjęcia: prawodrogowe.pl

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.