Stało się! Pod turystami na Morskim Oku załamał się lód

stało się pod turystami

Stało się! Pod turystami na Morskim Oku w końcu załamał się lód. Odwiedzający jedną z największych atrakcji polskich Tatr, notorycznie łamali zalecenia i zakazy wchodząc na zamarzniętą taflę jeziora. Informacja o załamaniu się tafli lodu pod turystami pojawiła się 2 stycznia, tuż po nowym roku. Jak donosi onet.pl oraz Tatrzański Park Narodowy – lód załamał się pod turystami z Ukrainy. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało.

Stalo się! Pod turystami na Morskim Oku załamał się lód. Tym razem skończyło się na strachu

Od kilkunastu dni pojawiały się ostrzeżenia i głosy z Tatrzańskiego Parku Narodowego, dotyczące wchodzenia na zamarznięte Morskie Oko. Proszono, apelowano, odganiano ludzi – niestety nic nie skutkowało. Zewsząd podkreślano, że tafla lodu jest stosunkowo cienka i wchodzenia na nią grozi tragedią. Lód ostatecznie nie wytrzymał i załamał się pod turystami z Ukrainy. O wszystkim 2 stycznia informował TPN.

Jak podaje portal onet.pl, lód pod turystami z Ukrainy załamał się w odległości 10 metrów od brzegu. Szczęśliwie jednak nikt nie ucierpiał, a lekkomyślni zwiedzający o własnych siłach wydostali się na bezpieczny ląd. To kolejne już ostrzeżenie – tym razem nadane przez naturę. Co jednak ciekawe, nawet ono nie odstraszyło innych turystów do wchodzenia na taflę lodu. Niektórzy zastanawiają się – czy naprawdę musi dojść do tragedii, aby ludzie w końcu zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie im grozi?

ZOBACZ TAKŻE: LEKARSKA PÓŁ GODZINY PO SZCZEPIENIU NA COVID-19 WYLĄDOWAŁA NA ODDZIALE INTENSYWNEJ TERAPII! ZATRWAŻAJĄCA DIAGNOZA – ZAPALENIE MÓZGU I RDZENIA KRĘGOWEGO. DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO?

Morskie Oko osiąga nawet 50 metrów głębokości. Na turystach nie robi to jednak żadnego wrażenia

O tym jak niebezpieczne może być załamanie się tafli lodu pod turystami, niech świadczy fakt, że Morskie Oko osiąga nawet 50 metrów głębokości. Mimo to, ludzie wchodzą na niepewną powierzchnię nawet całymi rodzinami, łącznie z małymi dziećmi.

Jak czytamy w portalu wiadomosci.gazeta.pl, który powołuje się na Tygodnik Podhalański – tylko w ciągu godziny, strażnicy TPN są w stanie upomnieć tam blisko 100 osób właśnie z powodu wchodzenia na zamarznięte jezioro. Podczas wypędzania z jeziora konkretnych grup zwiedzających, na taflę wchodzą także inni, wobec czego często nie starcza czasu na wystawianie mandatów za tego typu działanie.

źródło: onet.pl, wiadomosci.gazeta.pl, Twitter

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.