Przewoził kozę w aucie. Mężczyzna był pijany i miał wydany sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. To jednak nie koniec rewelacji. Policjanci sprawdzili też jego pasażera – okazało się, że ten poszukiwany był za niepłacenie alimentów. Zarówno jeden jak i drugi trafił do aresztu. Funkcjonariusze tę interwencję zapamiętają z pewnością na długo.
Przewoził kozę w aucie. Był pijany i nie miał uprawnień do kierowania pojazdami
Ta kontrola drogowa może przejść do historii polskiej policji, a biorący w niej udział funkcjonariusze – z pewnością zapamiętają ją na bardzo długo. Do zatrzymania volkswagena polo doszło na ulicy Skwierzyńskiej w Krzeszycach (województwo lubuskie). W interwencji brali natomiast udział mundurowi z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie. Już sam początek kontroli był szokujący – a to dlatego, że w przestrzeni bagażowej pojazdu, znajdowała się koza. Zwierzę było żywe, jednak zadziwiająco spokojne. Prawdopodobnie było przyzwyczajone do takich podróży, co miał również przyznać kierujący. Ten jednak od razu wzbudził podejrzenia funkcjonariuszy, a wszystko potwierdziło badanie alkomatem. Test na zawartość alkoholu w organizmie wykazał półtora promila. Gdyby tego było mało – kierowca nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Decyzją sądu, dożywotnio stracił je w przeszłości.
To nie koniec rewelacji – okazało się, że pasażera poszukiwała policja
Okazało się, że interwencja jest jeszcze bardziej absurdalna, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. A to dlatego, że mundurowi postanowili skontrolować także pasażera volkswagena. Wtedy wyszło na jaw, że mężczyznę policja poszukiwała za niepłacenie alimentów. 39-latka doprowadzono do zakładu karnego. Podobny los spotkał 33-letniego kierowcę. Jemu, za prowadzenie pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu i pomimo wydanego zakazu, grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Kozę Franię – bo okazało się, że tak ja nazwano – wraz z pojazdem, z miejsca zatrzymania odebrał znajomy zatrzymanego.
źródło zdjęcia: Lubuska Policja