Odpalili race nad Morskim Okiem. Studenci z Ukrainy uniknęli jednak wysokiego mandatu

odpalili race nad morskim okiem

Odpalili race nad Morskim Okiem i uniknęli wysokiego mandatu! Interesującą sprawę na łamach swojego portalu poruszył tatromaniak.pl. Jak się okazuje, pewna grupa młodych osób zwyczajnie odpaliła race w Tatrzańskim Parku Narodowym, nieopodal Morskiego Oka. W dodatku w miejscu z wyraźnym zakazem wstępu. Cała sytuacja nie umknęła czujnym oczom wolontariuszy TPN i sprawę zgłoszono dalej. Winnymi całego zamieszania okazali się studenci z Ukrainy. Jednakże, mimo groźby wysokiego mandatu, podleśniczy postanowił ich jedynie pouczyć. Studenci z zagranicy tłumaczyli się niewiedzą o zakazie używania środków pirotechnicznych w takim miejscu. Z odpaloną flarą chcieli sobie zrobić jedynie zdjęcie.

Odpalili race nad Morskim Okiem. Studenci z Ukrainy uniknęli jednak wysokiego mandatu

Odpalone race tuż nad Morskim Okiem? To brzmi jak koszmar miłośników przyrody, ale taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce w miniony weekend. O wszystkim na łamach swojego portalu pisze tatromaniak.pl. Szczegóły całego zajścia można poznać także na publicznej grupie w portalu Facebook – Wolontariat TPN.

Jak się okazuje, odpowiedzialni za całe zamieszanie byli studenci z Ukrainy. Weszli na miejsce oznaczone wyraźnym zakazem wstępu, odpalili race i robili sobie z nimi zdjęcia. Zareagować postanowiła pewna wolontariuszka TPN. Jej relację przytacza portal tatromaniak.pl, my natomiast cytujemy ją poniżej:

Idąc prawą stroną od schroniska Morskie Oko, zobaczyłam że grupka turystów przebywa w miejscu z zakazem wstępu, przy wodzie. Dochodząc do miejsca, w którym przebywała młodzież zauważyłam, że odpalili race i robią sobie zdjęcie.

Co jednak najciekawsze, młodzież za swoje karygodne zachowanie uniknęła wysokiego mandatu.

ZOBACZ TAKŻE: MAKABRA W MEKSYKU. MRÓWKI ŻYWCEM JADŁY PORZUCONEGO NA TERENACH ZIELONYCH NOWORODKA. DZIECKO MIMO WYSIŁKU LEKARZY NIE PRZEŻYŁO. TRWA POSZUKIWANIE JEGO RODZICÓW

Podleśniczy darował mandat – studenci tłumaczyli, że nie wiedzieli, iż używanie środków pirotechnicznych w Tatrzańskim Parku Narodowym jest zabronione

Według dalszej relacji wolontariuszki Agnieszki, poinformowana o całym zajściu została Straż Parku. Jednakże, ze względu na akcję w innym rejonie gór, na miejsce wysłano podleśniczego.

Jak czytamy na portalu tatromaniak.pl, podleśniczy oznajmił młodym osobom, że ich wybryk będzie kosztował każdego z nich 500 złotych. Tyle bowiem wynosi mandat za tego typu, karygodne zachowanie.

Dalej tatromaniak.pl pisze:

Jedna z dziewczyn sparaliżowana wysokością mandatu poinformowała, że wszyscy są studentami z Ukrainy i nie wiedzieli o zakazie używania środków pirotechnicznych w tym rejonie, przepraszając za wykroczenie.

Takie tłumaczenia podziałały na podleśniczego, który postanowił skończyć na pouczeniu i poprosił o wyrzucenie pozostałości po racy poza terenem TPN. Sytuacja ta wywołała spore oburzenie wśród wielu miłośników gór. Według nich, tego typu zachowania powinny być bezwzględnie piętnowane. Natomiast pobłażanie, zwłaszcza wobec tak wątpliwego tłumaczenia, może okazać się opłakane w skutkach.

źródło: Facebook – grupa publiczna Wolontariat TPN

źródło: tatromaniak.pl