Ochroniarz z Rossmanna przetrzymywał klientkę na zapleczu, mimo że ta nic nie ukradła

ochroniarz z rossmanna

Ochroniarz z Rossmanna przetrzymywał klientkę na zapleczu, mimo że ta nic nie ukradła. O takich rewelacjach donosi spottedlublin.pl, a wszystko działo się właśnie w jednym ze sklepów popularnej marki w Lublinie. Na miejscu zjawiła się także policja. Klientka jest załamana postawą ochrony, która wedle tego co kobieta mówi – była po prostu skandaliczna.

Ochroniarz z Rossmanna przetrzymywał klientkę na zapleczu – pochopnie oskarżył ją o kradzież

Ochrona w sklepie Rossmann w przeszłości bardzo często była obiektem kpin i wielu uwag. Klientki popularnej sieci sklepów zarzucały tamtejszym pracownikom nachalność, brak swobody w robieniu zakupów, przesadną obserwację. Wedle kupujących tam, zachowanie takie jest krępujące i nie pozwala na komfortowe robienie zakupów. Z drugiej strony jednak, trzeba brać pod uwagę z czego rozliczani są ochroniarze. Wobec tego, ich pracę w pewien sposób także należy uszanować i wziąć poprawkę na podejrzliwe spojrzenia. Ich zawód nie należy do najłatwiejszych, a kradzieży dopuszczają się momentami nawet osoby, po których można się tego spodziewać najmniej.

Na zapleczu, niesprawiedliwie oskarżona kobieta spędziła aż 1,5 godziny

Klientka niesprawiedliwie oskarżona o kradzież, na zapleczu spędziła aż półtorej godziny. Ochroniarze wezwali policję, gdyż sami nie mogą dokonać przeszukania torebki podejrzanej. Funkcjonariusze, po dokładnym sprawdzeniu rzeczy kobiety, a także po przestudiowaniu monitoringu, nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości. Okazało się, że kobieta nic nie ukradła.

Na łamach portalu spottedlublin.pl podejrzana opowiada także o tym, jak była traktowana. Na prośbę o szklankę wody usłyszała, że napić może się prosto z kranu. Koniec końców kobietę przeproszono, jednakże jak sama mówi – były to przeprosiny wymuszone. Poniżej cytujemy słowa pokrzywdzonej, które udostępnił portal spottedlublin.pl:

Przy wyjściu zatrzymał mnie ochroniarz, który twierdził, że jego zdaniem mam coś w torebce, za co nie „zapłaciłam” i mówił, że mam z nim iść na zaplecze. Gdy już dotarliśmy na miejsce, postanowiłam wyciągnąć wszystko z torebek, lecz ochroniarz nadal uważał, że coś mam i powiadomił mnie o tym, że dzwoni na policję.

Ochrona była strasznie niemiła i nawet jak poprosiłam o szklankę wody, to mi odmówiono. Powiedziano mi, że ewentualnie mogę się napić prosto z kranu. Oczywiście kubków jednorazowych też nie mieli. Na koniec musiałam się upomnieć o przeprosiny.

Oświadczenie sklepu Rossmann:

Pracownik ochrony zachował się zgodnie z prawem oraz obowiązującymi, wewnętrznymi procedurami. Zatrzymał klientkę, ponieważ w oparciu o zapis z kamer nabrał uzasadnionych przypuszczeń, że mogło dojść do popełnienia wykroczenia. Do sklepu została wezwana policja, ponieważ pracownicy ochrony nie są upoważnieni do przeszukiwania osób podejrzanych o kradzież. W trakcie wyjaśniania sprawy okazało się, że doszło do pomyłki ze strony pracownika ochrony, za co klientka została przez niego przeproszona.

źródło zdjęcia: trojmiasto.pl

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.