Ksiądz sprzedawał lody, zbierając na remont kościoła. Wkroczył sanepid

ksiądz sprzedawał lody

Ksiądz sprzedawał lody – zbierał na remont kościoła. W ostatnim czasie bardzo głośno było o charyzmatycznym księdzu, który zbierał pieniądze na remont XVIII-wiecznego kościółka w Starym Bublu. W tym celu dziergał na drutach skarpetki, które później sprzedawał na aukcjach na Facebooku. Niedawno wpadł na pomysł produkcji lodów, a zyski ze sprzedaży także miały trafić do puli na remont kościoła. Wszystko dobrze prosperowało, jednak do czasu – sprawą zainteresował się sanepid.

Ksiądz sprzedawał lody, zbierając na remont kościoła

To jedna z tych sytuacji, w której rozgłos wcale nie przyniósł pozytywnych efektów. Niedawno cała Polska mówiła o księdzu, który zbierając pieniądze na remont kościoła, postanowił sprzedawać domowe lody własnej roboty. Pomysł ten miał dość pozytywny odbiór, jednakże jak ostatecznie się okazało – nie każdy był temu przychylny. Przez pewien czas wszystko szło zgodnie z planem, a lody według własnej receptury, przyrządzane przez panie należąca do koła gospodyń wiejskich, trafiały w ręce i żołądki parafian. Do momentu, gdy do księdza Marcina Chudzika zadzwoniła pani Bożena Kudryła z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Skarga wpłynęła od mieszkańca gminy

O tym, że skarga wpłynęła od jednego z mieszkańców gminy, tłumaczy Marcin Nowik dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, a jego słowa przytacza dziennikwschodzi.pl:

Ksiądz mógłby te lody sprzedawać, ale musi spełnić pewne wymagania zawarte w unijnych dyrektywach. Produkcja żywności obarczona jest bardzo restrykcyjnymi przepisami, a lody są w wyższej grupie ryzyka. Przy ich produkcji używa się choćby jajek czy mleka, a to są produkty które mogą powodować zatrucia.

Marcin Nowik podkreśla także, że sanepid nie jest przeciwny akcji prowadzonej przez księdza. Zwraca jednak uwagę na to, że nie wiadomo jak powstają lody, jak są przechowywane, oraz czy osoby zaangażowane w ich produkcję mają odpowiednie badania. Aby wszystko mogło odpowiednio prawnie funkcjonować, ksiądz musiałby kupić specjalny sprzęt, wprowadzić wskazane procedury a także spełnić szereg formalności.

Ludzie z parafii są zawiedzeni, a rozczarowania nie kryje także ksiądz. O wszystkim zakomunikował za pomocą mediów społecznościowych:

ZOBACZ TAKŻE: DZIECKO CHODZIŁO W WÓZKU NA ZAKUPY! AWANTURA!

źródło zdjęcia: lublin.onet.pl

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.