Kaczyński chciał rozpędzić Strajk Kobiet za pomocą siły? Zaskakujące informacje!

Kaczyński chciał rozpędzić Strajk

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego zaostrzająca prawo aborcyjne sprawiła, że w niemalże całej Polsce ludzie wyszli na ulice. Protesty zdawały się nie mieć końca, a niezadowolenie manifestujących stale rosło. Nie obyło się również bez wielu interwencji policji. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, Jarosław Kaczyński chciał rozpędzić Strajk Kobiet za pomocą siły. Z jego decyzją nie zgodzić się mieli Mariusz Kamiński i Jarosław Szymczyk. Co więcej, „Wyborcza” donosi, że komendant główny policji już wkrótce ma odejść ze stanowiska.

Jarosław Kaczyński chciał rozpędzić Strajk Kobiet za pomocą siły?

Z nieoficjalnych informacji „Gazety Wyborczej” wynika, że rozpędzenie Strajku Kobiet było zaplanowane na 25 października, czyli w pierwszą niedzielę po ogłoszeniu decyzji dotyczącej zaostrzenia prawa aborcyjnego. Wówczas funkcjonariusze policji mieli uznać protest za nielegalny i przystąpić do działania. Co więcej, z decyzją Kaczyńskiego nie zgodził się Mariusz Kamiński i Jarosław Szymczyk, a komendanci wojewódzcy usłyszeli, że mają działać w „sposób wyważony i ostrożny”. „Gazeta Wyborcza” podaje, że to Jarosław Kaczyński chciał rozpędzić demonstracje. Przypomnijmy, że Kaczyński jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa. Podlegają mu MSWiA, MON i ministerstwo sprawiedliwości.

Kaczyński przeżywa szok kulturowy, siedzi w Alejach i słucha podszeptów Brudzińskiego czy Terleckiego. No jest w PiS stado wariatów, którzy chcieliby armatek wodnych na protestujących – powiedział jeden z rozmówców „Wyborczej”.

ZOBACZ TAKŻE: SYMBOLE STRAJKU KOBIET PODCZAS LEKCJI ONLINE! ZADZIWIAJĄCA POSTAWA RZECZNIKA PRAW UCZNIÓW!

Z informacji „Wyborczej” wynika również, że Szymczyk już wkrótce ma odejść ze stanowiska komendanta głównego policji. Decyzja ta ma zostać ogłoszona po 11 listopada. Wśród możliwych następców wymienia się nadinsp. Pawła Dobrodzieja, szefa stołecznej policji i nadinsp. Andrzeja Łapińskiego, komendanta wojewódzkiego w Gdańsku.

Głos w sprawie zabrał jednak sam Szymczyk, który tłumaczył, że zgromadzenie powyżej pięciu osób w czasie pandemii to wykroczenie, a nie przestępstwo, dlatego protestujących nie można zatrzymywać. Mimo to funkcjonariusze odpowiednio prowadzili działania.

Do tej pory zatrzymaliśmy blisko 80 osób w związku z agresywnymi zachowaniami podczas protestów. Prowadzimy ponad 100 postępowań w sprawie dewastacji obiektów – powiedział Szymczyk w Polskim Radiu.

źródło: onet.pl, Gazeta Wyborcza

Magdalena C

Z wykształcenia inżynier produkcji. Miłośniczka podróży i dokumentów kryminalnych.