10-latek zabrał dziadkowi auto. Jeździł po łódzkich osiedlach

10-latek

10-latek zabrał dziadkowi kluczyki i auto. Wyjechał z podziemnego garażu i udał się na łódzkie ulice. Dziecko za kierownicą próbowali powstrzymać przechodnie i świadkowie wydarzenia. W końcu się to udało, jednak skutkowało kolizją. Takiego pomysłu na wakacyjną nudę nie powstydziłyby się najbardziej tęgie umysły świata. Kto poniesie odpowiedzialność za ewentualne poniesione szkody? 

10-latek zabrał dziadkowi kluczyki i auto

To miał być zwykły wakacyjny dzień na łódzkim osiedlu Retkinia. Względny spokój zakłócił niecodzienny widok – pojazdu poruszającego się po okolicznych drogach, który prowadził… mały, jak się później okazało, 10-letni chłopiec. Wszystko zauważyli przypadkowi świadkowie, którzy starali się powstrzymać chłopca przed doprowadzeniem do większej tragedii.

Przyjechał na wakacje

Te wakacje będą niezapomniane – zarówno dla opiekuna dziecka, którym w tym czasie był dziadek, jak i dla samego chłopca, który swoje umiejętności w prowadzeniu pojazdów mógł sprawdzić na drodze. Pojawia się pytanie – skąd w ogóle taki pomysł i brawura? Co 10-latka mogło tknąć do takiego działania?

Chłopiec przyjechał do dziadka na wakacje. Jak opowiada jego opiekun, 10-latek miał iść bawić się na podwórku. Okazało się jednakże, że mały kierowca wziął kluczyki do samochodu, udał się do podziemnego parkingu, uruchomił pojazd i wyjechał na drogi. Jego poczynania ze strachem w oczach oglądali przypadkowi świadkowie. Wykazali się oni jednak odpowiedzialnym zachowaniem – nie zlekceważyli sytuacji i podjęli próbę zatrzymania pojazdu.

Dobra reakcja mieszkańców

Z relacji świadków – jak podaje tvn24.pl – ludzie gonili samochód, inni próbowali zajechać mu drogę. Wszystko po to, aby nie dopuścić do tragedii. Mowa tutaj nawet nie o spowodowaniu stłuczki, a choćby o wjechaniu w przechodniów. W okresie wakacyjnym na dworze jest bardzo dużo dzieci, które w różny czas zabijają codzienną nudę.

10-latka wreszcie udało się zatrzymać, ale i tak uderzył on w inne, zaparkowane auto. Po wszystkim świadkowie powiadomili policję. Jak podaje tvn24.pl, opiekunowie dziecka oraz sam chłopiec – byli trzeźwi. Na razie jednak jest zbyt szybko, aby wydawać jakiekolwiek wyroki. Nie wiadomo jak dalej potoczy się sprawa.

źródło zdjęcia (poglądowe): polsatnews.pl,

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.