Szokujące doniesienia związane z ubiorem dziewcząt w szkołach podstawowych. Wyborcza Trójmiasto poinformowała o szkolnych wytycznych, z których wynika, iż uczennice podczas zajęć Wychowania Fizycznego muszą zakrywać nogi i ręce, by „nie zachęcać chłopców”.
Cnoty niewieście
Swego czasu głośno było o wypowiedzi Pawła Skrzydlewskiego – doradcy ministra edukacji Przemysława Czarnka. Przypomnijmy, jak brzmiały słowa dotyczące kobiet:
Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie – powiedział doradca ministra Czarnka w rozmowie z serwisem Nasz Dziennik.
Rację Pawłowi Skrzydlewskiego przyznał Przemysław Czarnek, który na łamach Pierwszego Programu Polskiego Radia powiedział:
Pan profesor Skrzydlewski to wybitny filozof, mówiący szczerą prawdę. Jeśli ktoś się podśmiewa z tego, że dziewczęta powinny być bardziej wrażliwe na cnoty niewieście, no to ja się zapytam, to na jakie mają być wrażliwe, męskie?
ZOBACZ TAKŻE: CENY PALIWA ZA LITR SIĘGNĄ 7 ZŁ?! NIEPOKOJĄCE DONIESIENIA
Strój dziewcząt w szkołach podstawowych
Jak się okazuje, niektóre szkoły zasugerowały się słowami m.in. ministra edukacji i postanowiły wprowadzić w placówkach zmiany. Tym razem mowa o Szkole Podstawowej nr 16 im. Władysława Broniewskiego w Gdańsku. To właśnie tam uczennice muszą mieć zakryte ręce i nogi, nawet podczas zajęć Wychowania Fizycznego, aby „nie kusić chłopców”. W tej samej placówce zabroniono jednej z dziewcząt przynosić do szkoły torby w tęczowych barwach.
Podobna sytuacja miała miejsce także w Szkole Podstawowej im. Bohaterów Ziemi Gdańskiej w Pszczółkach, gdzie uczennice mają zakaz noszenia krótkich spodenek oraz bluzek na ramiączkach. Ubiór ma zakrywać ręce do nadgarstków, a spodnie do kostek. Wyborcza Trójmiasto nazwała to zjawisko „efektem Czarnka”.
Kontrowersje wzbudza również wypowiedź wychowawczyni jednej z klas w Szkole Podstawowej nr 23 w Gdyni:
Proszę państwa, te zasady to w trosce o dziewczynki. Przecież w naszej szkole uczą także mężczyźni, dziewczęta nie powinny nosić krótkich bluzek, panowie mogliby się poczuć nieswojo – cytuje Wyborcza Trójmiasto.
Rodzice uczniów nie kryją swoich obaw. Matka jednej z uczennicy skomentowała wypowiedź nauczycielki:
Powiedziałam, że na miejscu dyrektorki poczułabym się zaniepokojona, że w szkole pracują dorośli mężczyźni, którzy czują się zaniepokojeni widokiem kawałka ciała nastolatki. To się w głowie nie mieści, że zawsze dziewczyny, zawsze kobiety mają być pouczane i moralizowane, a do chłopców nikt nigdy nic nie ma w tym temacie do powiedzenia.
Co o tym myślicie?
źródło: Nasz Dziennik, o2.pl