Ze ściany urzędu cywilnego w Warszawie zniknął krzyż – taką a nie inną decyzję podjęto na wniosek radnej. Jak zwykle w tego typu sprawach, także i ta po raz kolejny podzieliła społeczeństwo. Nie każdy bowiem wyobraża sobie, aby na sali ślubów zabrakło krzyża. Przy okazji powrócił też temat ewentualnego ściągania krzyży z choćby sal lekcyjnych w szkołach.
Ze ściany urzędu cywilnego zniknął krzyż – wszystko na wniosek radnej
Krzyż to element, symbol religijny, który swego czasu w Polsce był niemal wszechobecny. Nastał jednak moment, w którym zaczął on budzić kontrowersje i nieporozumienia wśród społeczeństwa. Tym sposobem głośno zrobiło o sytuacjach, gdy krzyż zaczął znikać ze szkół czy z urzędów. Sprawa powraca niczym bumerang przy okazji urzędu stanu cywilnego na warszawskiej Białołęce. W tej sprawie interweniowała radna Agata Diduszko-Zyglewska z Koalicji Obywatelskiej. Miała ona dostać sygnał od mieszkańców, którym nie podobał się fakt, że w urzędzie wisi krzyż.
Radna o wszystkim napisała w swoich mediach społecznościowych
Agata Diduszko-Zyglewska o całej sytuacji napisała w swoich mediach społecznościowych. Wyjaśniła, skąd tego typu działania. Nie wszyscy jednak podzielają jej zdanie. Obrońcy symboli religijnych są przeciwni usuwaniu ich z przestrzeni publicznej. Inni natomiast biją brawo i są zadowoleni z takiego obrotu spraw.
Słowa radnej można przeczytać poniżej:
Zgodnie z prawem nasza religia lub bezwyznaniowość to nasza prywatna sprawa i nikt nie ma prawa pytać nas o wyznanie. Jednak gwarantem wolności każdego i każdej z nas jest to, że władza i jej narzędzia czyli urzędy, szkoły, ministerstwa itp. pozostaną bezstronne religijnie. Bo kiedy konkretną religię wyznaje władza i urząd, obywatel traci osobisty wybór.
Dlatego bardzo się cieszę, że po mojej interpelacji w USC na Białołęce zdjęto krzyż i urząd będzie służył wszystkim mieszkańcom zgodnie z tym, co gwarantuje nam Konstytucja.
źródło zdjęcia: deon.pl