Taksówkarz okradł śpiącego mężczyznę w Krakowie! Do bulwersującej sytuacji doszło u zbiegu ulic Wielopole i Dietla około godziny 5 nad ranem. Na nieszczęście kierowcy taksówki – wszystko miało miejsce tuż pod kamerami miejskiego monitoringu. Osoba odpowiedzialna za obserwację kamer natychmiast zareagowała. Dzięki niej złodzieja udało się złapać chwilę po tym, jak zabrał śpiącemu telefon komórkowy. Na oficjalnym profilu krakowskiej Straży Miejskiej w portalu Facebook, można przeczytać wypowiedź operatora monitoringu, który w poniedziałkowy poranek wykazał się świetną postawą.
Taksówkarz okradł śpiącego mężczyznę w Krakowie! Działo się to tuż pod czujnym okiem kamer monitoringu miejskiego
Taksówkarze w naszym kraju często nie cieszą się zbyt dobrą sławą. Społeczeństwo już dawno dopięło im łątkę chciwych osób, które zrobią wszystko, aby zarobić kilka złotych. Choć nie powinno się wrzucać wszystkich do przysłowiowego „jednego wora”, sytuacja, która miała miejsce w zeszły poniedziałek w Krakowie, nie pozostawia złudzeń i utwierdza w pewnych przekonaniach.
Świadkiem zdarzeń był operator monitoringu miejskiego. W pewnym momencie zauważył śpiącego na chodniku młodego mężczyznę. Chwilę później zjawiła się przy nim kolejna osoba. Jak się okazało, był to taksówkarz, który zabrał telefon nieświadomemu imprezowiczowi i udał się do swojego pojazdu, po czym odjechał.
Operator kamer szybko o tymże fakcie powiadomił inne służby – znając auto i kierunek, w którym to odjechało, wszystko było już banalnie proste. I właśnie tym sposobem udało się namierzyć podejrzanego. Pojazd zatrzymali strażnicy miejscy, zajeżdżając mu drogę na Placu św. Ducha. Co ciekawe, taksówkarz szybko zorientował się o co chodzi i oddał zagrabione łupy.
W sieci pojawiła się relacja operatora monitoringu. Sprawą nieuczciwego taksówkarza zajmie się policja
Jak wcześniej wspomniano, całą sytuację dokładnie opisano na facebookowym profilu krakowskiej Straży Miejskiej. Tam też zamieszczono relację operatora, który okazał się bohaterem. Jego słowa cytujemy poniżej:
Tak już przywykłem, że jak widzę kogoś leżącego na ziemi, to zawsze włącza mi się czerwona lampka, że być może potrzebna jest pomoc i do momentu przyjazdu strażników za punkt honoru biorę sobie zdalną kontrolę sytuacji. Z doświadczenia wiem, że zanim patrol pojawi się na miejscu sporo może się jeszcze wydarzyć i tak właśnie było tym razem…
Teraz wiadomo, że cała sprawa trafi w ręce policji. Jakie konsekwencje mogą czekać chciwego taksówkarza? To z pewnością okaże się niebawem.
źródło: Facebook – Straż Miejska Miasta Krakowa