Płatne parkingi pod Biedronką? Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pracownik, który za wycieraczkę wkłada mandat, podczas gdy klient udaje się po bilet parkingowy. Gdyby tego było mało – do jego uniknięcia nie wystarcza już teraz okazanie paragonu! Sprawa staje się skomplikowana, co bulwersuje osoby robiące zakupy. Dużo mówi się o standardach panujących przede wszystkim w Rzeszowie. Sklep umywa ręce i odsyła do operatora parkingu.
Płatne parkingi pod Biedronką – pracownik wystawia mandat, gdy pracownik idzie po bilet!
Płatne parkingi pod znanymi marketami w dużych miastach, to od pewnego czasu codzienność. Wszystko przez osoby, które zostawiały tam pojazdy, wcale nie robiąc zakupów. Tym samym prawdziwi klienci często nie mieli gdzie stawiać swoich samochodów. To rozwiązanie zaczęło jednak rodzić nowe problemy, które na łamach swojego portalu opisuje strona nowiny24.pl. Konkretnie rozchodzi się o jedną z rzeszowskich Biedronek. Klienci zaskoczeni są sytuacją, gdy za ich wycieraczką ląduje mandat, podczas gdy ci dopiero co idą po stosowny bilet. Gdyby tego było mało, całą sprawę jest niezwykle trudno odkręcić.
Mandat za wycieraczką pojawia się nawet w ciągu trzech minut!
Portal nowiny24.pl opisuje przypadek pewnej klientki, która od auta oddaliła się na 3 minuty – aby pobrać bilet – a w tym czasie za wycieraczką pojazdu czekał już na nią mandat. Najgorsze w całej sprawie jest jednak to, że bardzo trudno o odwołanie się od kary.
Niegdyś ku temu, wystarczyło udowodnić że zrobiło się zakupy w sklepie. Potwierdzeniem miał być rzecz jasna paragon. Teraz zasady się zmieniły i nie zawsze taki sposób jest skuteczny. Wszystko przez to, że rozpatrywaniem parkingowych zażaleń nie zajmuje się już Jeronimo Martins, a operator parkingu.
Poprzez takie działania, klienci mogą w łatwy sposób zrazić się do konkretnego sklepu. Co więcej, bezradnie ręce rozkłada także rzecznik praw konsumenta. Przyznaje on, że tego typu spraw pojawia się bardzo dużo, jednakże niewiele można w nich zdziałać.
źródło zdjęcia: ekspresjaroslawski.pl