Matka weszła do komunikacji miejskiej po swój wózek, a tramwaj odjechał. Na przystanku zostało jej 2-letnie dziecko. Malcem zaopiekowała się przypadkowa kobieta, która była świadkiem całego zdarzenia. Sytuacja miała miejsce w olsztyńskim MPK. Motorniczy potwierdził, że takie wydarzenia miały miejsce, jednak jego wersja jest nieco inna.
Matka najpierw wyniosła z tramwaju dziecko, a potem wróciła do wagonu po wózek
Według relacji kobiety, która była świadkiem wydarzeń, sytuacja miała miejsce w tramwaju linii 2 na dzielnicy Jaroty w Olsztynie. Z relacji wynika, że komunikacją miejską jechały m.in. 3 inne matki z dziećmi. Jedna z nich trzymała swoje 2-letnie dziecko na kolanach. Gdy tramwaj zatrzymał się na przystanku, matka najpierw wyprowadziła malca, a następnie wróciła do wagonu po wózek. Co więcej, około 500 metrów przed docelowym przystankiem kobieta zgłosiła się do motorniczego, że potrzebuje więcej czasu, aby wysiąść. W trakcie wyprowadzania dziecka i wózka mężczyzna miał krzyczeć i bluzgać, że trwa to zbyt długo. W efekcie drzwi tramwaju się zamknęły, a 2-latek pozostał sam na przystanku. Zaopiekowała się nim przypadkowa kobieta z 8-miesięcznym dzieckiem.
ZOBACZ TAKŻE: DZIECI WYŁOWIŁY AMUNICJĘ Z OKRESU II WOJNY ŚWIATOWEJ – NIEMCY
Machano i sygnalizowano motorniczemu, że na peronie zostało dziecko bez mamy
Świadek zdarzenia relacjonuje, że dawano motorniczemu jasne sygnały, że nie powinien odjeżdżać. Kobieta, która zajęła się pozostawionym malcem informuje: „Chłopiec się trochę zdenerwował, ale wzięłam go na ręce i zapewniłam, że mama zaraz przyjdzie, po czym szybko chodnikiem ruszyłam w stronę najbliższego przystanku na Skwerze Wakara.” Kobieta wykonała telefon do siedziby MPK i poinformowała o zaistniałym wydarzeniu.
Motorniczy potwierdza, że taka sytuacja miała miejsce, jednak jego wersja jest inna niż świadków. O sytuacji wypowiedział się rzecznik MPK, Cezary Stankiewicz: „Stawianie słowa przeciwko słowu w tej sytuacji wiele nie wnosi”. Dodatkowo przewoźnik zadecydował o zabezpieczeniu monitoringu zewnętrznego i wewnętrznego tej linii. „Po jego analizie z pewnością precyzyjnie i wyczerpująco odpowiemy, czy do takiej sytuacji doszło, czy nie. Niestety to może potrwać kilka dni, proszę zatem o cierpliwość” – oznajmił rzecznik MPK.