Około 400 turystów, w tym 50 z Polski utknęło w Amsterdamie. Właśnie stamtąd wystartował rejs linii lotniczej KLM do Meksyku. Niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że tuż przed lądowaniem nastąpiła erupcja wulkanu. Samolot z powodu transportowanych koni musiał zawrócić do Amsterdamu, ponieważ nie mógł wylądować na innym lotnisku.
Samolot z pasażerami na pokładzie i transportem koni musiał zawrócić do macierzystego portu lotniczego
400 turystów, w tym 50 z Polski wylecieli z Schiphol w Amsterdamie do Meksyku. Co ważne, w tym samym samolocie były również konie. Samolot wystartował planowo, jednak kiedy znalazł się nad wschodnią Kanadą okazało się, że w Meksyku doszło do erupcji wulkanu. Sprawiło to, że samolot musiał zawrócić i lądować awaryjnie w innym miejscu, najprawdopodobniej na jednym z amerykańskich lotnisk. Niestety okazało się, że w związku z obowiązkiem wizowy oraz zwierzętami na pokładzie nie mogło dojść do lądowania. W efekcie samolot wrócił do macierzystego portu lotniczego.
ZOBACZ TAKŻE: GDZIE LEŻY KLUCZ DO SUKCESU? NAUKOWCY PRZEPROWADZILI BADANIE
Zapewnienia linii lotniczej KLM
Samolot zawrócił do Schiphol. Jeden z pasażerów będący uczestnikiem problemów podczas podróży relacjonuje: „Samolot wylądował o godzinie 2.30. Jak wylądowaliśmy o tej 2 w nocy na lotnisku, to do godziny 6 nie działo się nic. Wtedy dopiero pojawiła się obsługa.” Kolejni poszkodowani informują, że lotnisko było puste. Znajdowały się na nim jedynie służby porządkowe. Co więcej nie otrzymali swoich bagaży, a jedynie wodę.
„Poinformowano nas, że mamy przebukować bilety. O szóstej rano rozpoczęto procedurę. Ale ludzi mnóstwo, około 400 i nagle okazało się, że dla nas nie ma miejsca i że grupa nie może jechać razem.” – relacjonują. Do całej sytuacji odniosła się linia lotnicza KLM, która zapewniła swoich pasażerów, że zostaną im przydzielone miejsca w kolejnych rejsach do Meksyku, jednak nie będzie to jeden wspólny lot, a co najmniej trzy. Z informacji pasażerów wynika, że pięciu z nich wyleciało już do Barcelony, aby tam przesiąść się do innego samolotu. Pozostali wciąż czekają na swoje loty.