Wysyp przypadków choroby Kawasakiego u dzieci! Niepokojące statystki odnotowano w Nowym Jorku, gdzie w związku z całą sytuacją ogłoszono specjalny alert. Lekarze podejrzewają, że wszystko może być powiązane z COVID-19, co dotyczy rzecz jasna koronawirusa. Większość z małych pacjentów, u których podejrzewa się chorobę Kawasakiego, ma przeciwciała świadczące właśnie o koronawirusie. Wobec omawianej choroby, może dojść nawet zapalenia ścian naczyń krwionośnych. W najgorszym wypadku uszkodzeniu ulec mogą tętnice wieńcowe.
Wysyp przypadków choroby Kawasakiego u dzieci. Nowy Jork zaniepokojony, lekarze szukają związku z COVID-19
Niepokojące wieści napływają z Nowego Jorku, gdzie coraz częściej u dzieci stwierdza się tak zwaną chorobę Kawasakiego. Schorzenie to wiąże się z gorączką, biegunką, wysypką, bólami brzucha czy nawet torsją. Jak podaje portal RMF24.pl, leczenie czasami musi odbywać się na oddziałach intensywnej terapii. Ten sam portal przytacza słowa burmistrza Nowego Jorku – Billa de Blasio. Mężczyzna podaje, że na 15 dzieci badanych pod kątem choroby Kawasakiego, 4 wyniki dały pozytywny wynik na koronawirusa, a w organizmach 6 innych znaleziono przeciwciała. Miejscowi specjaliści podkreślają, że zależności między chorobą Kawasakiego a COVID-19 nie są jeszcze potwierdzone, ale proszą, żeby podejrzane symptomy jak najszybciej konsultować z lekarzami.
Niektórzy pacjenci dotknięci chorobą Kawasakiego, lądują na oddziałach intensywnej terapii
Przebieg choroby Kawasakiego może być niebezpieczny dla życia. Jak podaje RMF, część pacjentów musi korzystać z pomocy na intensywnej terapii. Wszystko przez to, że organizm niekiedy potrzebuje wsparcia układu oddechowego, a także układu krwionośnego.
Badania na temat zależności COVID-19 oraz choroby Kawasakiego są na razie wstępne. Jednakże coś może być na rzeczy, gdyż podobne zjawisko zaobserwowali lekarze w Europie. Chodzi o takie kraje jak choćby Włochy, Francja czy Hiszpania.
W leczeniu choroby Kawasakiego najważniejsze jest szybkie rozpoznanie. To może zapobiec nastaniu nieodwracalnych zmian w organizmie. Schorzenie o którym mowa, jak na razie stwierdzono u dzieci w wieku od 2 do 15 lat. RMF podaje, że nikt z chorych w Nowym Jorku nie zmarł.
źródło: RMF24.pl