Złapał złodzieja na kradzieży – sąd chciał go wsadzić do więzienia

złapał złodzieja

Złapał złodzieja na kradzieży – sąd chciał wsadzić go do więzienia. Takiego absurdu dawno nie było. Cała akcja miała miejsce w Poznaniu i na szczęście, mimo początkowych zawirowań, ktoś poszedł po rozum do głowy i wyprostował pierwsze, karygodne orzeczenie sądu. A to wskazywało, że przyłapany na kradzieży złodziej, miał dostać zadośćuczynienie, gdyż został obezwładniony przez swoją ofiarę. Mało tego – sklepikarzowi, którzy ratował swój dobytek, groziło nawet 10 miesięcy pozbawienia wolności i rok za kratami w zawieszeniu.

Złapał złodzieja na kradzieży – sąd chciał go wsadzić do więzienia, a kradnącemu wynagrodzić poniesione szkody zadośćuczynieniem

Takiej sytuacji dawno nie było, ba! Ona nigdy nie powinna się nawet wydarzyć. Wszytko działo się w Poznaniu, gdzie właściciel sklepu na tamtejszej Wildzie, był świadkiem napadu na własny dobytek. Jego reakcja była natychmiastowa – ruszył w stronę złodzieja i błyskawicznie go obezwładnił. A przynajmniej tak wynikało z zeznań podejrzanego, gdyż sytuacji miały nie uchwycić żadne kamery, a wokół nie było świadków. Co jednak ciekawe, okazało się, że problemy może mieć nie złodziej, a mężczyzna, do którego należał okradany sklep. Wszystko przez to, że podejrzany zeznał, jakby sklepikarz przykuł go do krat w oknie. Sąd stwierdził, że taki czyn kwalifikuje się na niemal roczną odsiadkę i ponad drugie tyle w zawieszeniu.

ZOBACZ TAKŻE: PRZERWA NA PAPIEROSA BĘDZIE MUSIAŁA ZOSTAĆ ODPRACOWANA? JEST TAKI POMYSŁ, INTERNAUCI PODZIELENI

Sąd II instancji wyprostował sprawę, internauci zbulwersowani pierwszym wyrokiem

Sytuację w sieci opisano w portalu Facebook na stronie „Nasz kraj”. Całość zbulwersowała internautów, dla których – i nie ma się co temu dziwić – wyrok sądu wydawał się groteskowy. Poza aresztem dla właściciela okradanego sklepu, sąd chciał także zadośćuczynienia dla włamywacza.

Jedna z internautek wyprostowała jednak sprawę. Okazało się bowiem, że pierwsza decyzja sądu nie została utrzymana. Wszystko rozpatrzył sąd drugiej instancji, który uniewinnił sklepikarza. Społeczeństwo nie rozumie jednak, że tak błaha sprawa musiała wymagać odwołania.

źródło zdjęcia: Facebook

Bartek Z

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, specjalizacja: dziennikarstwo sportowe. Pasjonat piłki ręcznej oraz piłki nożnej.