Temperatura w domu podczas przyjmowania księdza po kolędzie ma znaczenie? Jak się okazuje – w niektórych parafiach rzeczywiście tak jest. Do mediów zgłosił się zbulwersowany wierny. Mężczyzna napisał list do „Gazety Wyborczej”, w którym skarżył się na wymagania księży podczas wizyty duszpasterskiej. Tym razem poszło o… temperaturę panującą w domach i mieszkaniach. Jak się okazuje, ksiądz wskazał, w jakich warunkach ma być przyjmowany. Nie wszystkim się to spodobało. Teraz kapłan tłumaczy, dlaczego jest to tak ważne.
Temperatura w domu – ksiądz wskazał, jaka powinna być podczas „chodzenia po kolędzie”
W ostatnich dniach bardzo dużo mówi się o startujących po świętach Bożego Narodzenia wizytach duszpasterskich. Głośno było między innymi o księdzu ze Śląska, który zakomunikował wiernym, jakich kwot oczekuje w kopertach zebranych podczas wizyt. Z uwagi na panującą sytuację ekonomiczną, jego prośba może wydawać się bardzo odważna – mianowicie, w specjalnym ogłoszeniu wspomniał o tym, że ofiara powinna wynosić 150 złotych. Nie spodobało się to wielu osobom, a sprawa bardzo szybko stała się medialna.
Sporo kontrowersji wywołała kolejna prośba duchownych do wiernych z Czudca – tym razem już innej parafii. Jak wynika z listu do redakcji, który otrzymała „Gazeta Wyborcza” – księża mają już nawet wymagania dotyczące temperatury panującej w domach wiernych podczas ich wizyty. Zalecają, aby ta była umiarkowana. Ponadto proszą, aby po księży przyjechać, a po kolędzie ich odwieźć na plebanię. Fragmenty treści listu od czytelnika przytacza serwis o2.pl:
Może w przyszłym roku proboszcz zażyczy sobie, aby w domach rozpylano na czas kolędy np. olejek lawendowy? […] Taka kolęda kojarzy się nie z odwiedzinami duszpasterza, ale z wizytą poborcy podatkowego, którego na tę wizytę trzeba przywieźć, zapewnić mu odpowiednią temperaturę powietrza, a następnie odwieźć.
ZOBACZ TAKŻE: Nowy selekcjoner reprezentacji Polski – wtedy go poznamy! Jest data
Proboszcz tłumaczy i wyjaśnia, że nie są to szczególnie duże wymagania
Jak się okazało, do całego zamieszania odniósł się sam proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu. Portal o2.pl przytoczył tłumaczenia ks. Stanisława Grzyba. Mianowicie, ten wyjaśniał, że nie są to szczególnie duże wymagania, a przez przegrzane domy zdarzało mu się chorować:
Myślę, że to nie są szczególne wymagania. Mam doświadczenie z poprzednich parafii, czasem dom był przegrzany. Zdarzało się, że później chorowałem, zresztą nie tylko ja. Dlatego poprosiliśmy, żeby nie było za gorąco w domach.