Ta straszna wizja Jackowskiego sprawdziła się w 100%. Podczas jednej z niedawnych transmisji na żywo, najpopularniejszy polski jasnowidz – Krzysztof Jackowski – powrócił wspomnieniami do jednego z bardziej dramatycznych wydarzeń, jakie miał okazję przewidzieć. Mowa o dramacie w Tryńczy, gdzie życie w młodym wieku straciło aż 5 osób. To właśnie jasnowidz wskazał, co stało się z zaginionymi. Uderza przede wszystkim to, jak wiele szczegółów tragicznych wydarzeń był w stanie wskazać Jackowski, mając do dyspozycji jedynie fotografię ofiar.
Ta straszna wizja Jackowskiego sprawdziła się w 100%. Dramatyczne wyznanie jasnowidza
Krzysztof Jackowski to niepodważalnie najpopularniejszy polski jasnowidz. Jak sam twierdzi, jego wizje rzeczywiście się spełniają. Jednym z przykładów może być choćby niedawna blokada Kanału Sueskiego, o której Jackowski mówił wcześniej.
Podczas niedawnej transmisji na żywo, jasnowidz powrócił do dramatu z końca roku 2017, który miał miejsce w Boże Narodzenie. Mowa o wypadku w Tryńczy, podczas którego zginęło 5 młodych osób (dwie osiemnastolatki, szesnastolatka oraz dwóch starszych chłopców). Całą historię opisuje także portal o2.pl. Jackowski zaczął w sposób następujący:
Opowiem wam bardzo tragiczną historię. Trzy dziewczynki. Dwie siostry i jedna dziewczynka z sąsiedztwa. Dwie młodociane, jedna pełnoletnie. Między świętami, a sylwestrem, wyszły ze swoich domów i nie wróciły.
Jasnowidz przyznał, iż rodzice myśleli, że ich dzieci uciekły z domów, aby spędzić zabawę sylwestrową w innym mieście. Prawda była jednak zupełnie inna.
Jackowski na podstawie zdjęcia wskazał miejsce i dokładne szczegóły tragedii
Jasnowidz swoją opowieść kontynuował dalej. Dzięki temu poznaliśmy dokładne kulisy jego mrożącej krew w żyłach wizji:
Pamiętam, mama jednej z nich zadzwoniła wieczorem i poddziadziała: córka wraz z dziewczynami z sąsiedztwa uciekły. My chcemy tylko wiedzieć do jakiego miasta pojechały, gdzie chcą tego sylwestra spędzić.
Jak przyznał Jackowski, nieco od niechcenia poprosił o zdjęcie nastolatek. Niedługo później dostał e-maila z fotografią, gdzie wszystkie dziewczyny były razem. Wtedy też odczuł, że stało się coś naprawdę złego:
Kiedy po niedługim czasie przyszedł mail, te wszystkie dziewczyny, one na tym zdjęciu były razem. I ta potworna scena, że oni są pozabijani, poplątani w małym samochodziku, ale oprócz tych trzech dziewczyn w tam są jeszcze dwie inne osoby.
Gdyby tego było mało, Jackowski odtworzył w swoich myślach szczegóły wypadku. Opisywał, jak według niego doszło do tragedii:
[…] jechali takim małym samochodzikiem, że zjechali wzdłuż rzeki Wisłok i zaraz za mostem wpadli w poślizg na tej polnej drodze, przy rzece i wpadli do rzeki. Wszystkie pięć osób utonęło. Miejscowość Tryńcza.
Kolejnym nieprzyjemnym doświadczeniem miało być opowiedzenie tego wszystkiego rodzicom ofiar:
Wiecie co jest szokujące? Jak coś takiego rodzicom powiedzieć? Ja zawsze się zastanawiam kim ja jestem?
Jak na wszystko zareagowali rodzice zaginionych? To także relacjonuje Krzysztof Jackowski:
„Panie Jackowski, my tu chodzimy nad rzeką i ich tu nie ma, nic tu nie widać.”. Mówiłem, żeby tam nie chodzili i poszli z tym rano na policję.
Niestety, jak później się okazało, przeczucia jasnowidza były trafne. To, co mówił, sprawdziło się niemal słowo w słowo.
źródło: o2.pl, YouTube