Bilans marszu we Wrocławiu – wśród rannych są policjanci! Od wczoraj niezwykle dużo mówi się o zajściach, które miały miejsce w stolicy Dolnego Śląska. Właśnie tam, po zaledwie 200 metrach, władze miasta rozwiązały marsz, który z okazji Święta Niepodległości wyruszył z Wyspy Słodowej. Doszło do starć z policją. W mediach pojawiły się pierwsze doniesienia na temat ilości i stanu zdrowia poszkodowanych. Podaje się też liczby osób zatrzymanych w związku z wczorajszymi zajściami.
Bilans marszu we Wrocławiu – wśród rannych są policjanci
Zdecydowanie nie tak wyobrażali sobie przebieg marszu we Wrocławiu jego uczestnicy. Z okazji Święta Niepodległości, pochód miał przejść z Wyspy Słodowej przez ulicę Dubois, kierować się na plac Jana Pawła II, aby w końcu udać się do placu Solidarności. Na przeszkodzie marszu stanęły jednak władze miasta, które wydały nakaz rozwiązania go. Wcześniej wydano jednak trzy ostrzeżenia, które miały zapobiec jakimkolwiek starciom. Summa summarum, maszerujący pokonali jedynie około 200 metrów. W stronę policji poleciały kamienie, petardy i butelki – funkcjonariusze natomiast odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem. Podaje się, że rannych zostało pięć osób, a trzy z nich to policjanci. Obrażenia jednak nie zagrażają życiu żadnemu z poszkodowanych.
Znany oficjalny powód podjęcia decyzji o rozwiązaniu marszu
Jak donosi portal rmf24.pl, znany jest oficjalny powód podjęcia decyzji o rozwiązaniu marszu. Dziennikarzom przedstawił go Bartłomiej Ciążyński, który jest doradcą prezydenta Wrocławia w sprawach tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii. Chodzić miało o to, że zgromadzeni używali materiałów pirotechnicznych a także wznosili antysemickie hasła.
Początkowo dolnośląskie biuro prasowe policji podawało, że zatrzymano jedynie najbardziej agresywne osoby, bez podawania szczególnych konkretów. Dziś wiadomości na ten temat są uzupełnione. RMF podaje, że po zamieszkach w ręce policji trafiło 14 osób. To jednak nie koniec. Wszystko dlatego, że funkcjonariusze będą teraz przeglądać nagrania z kamer i monitoringu, gdzie zidentyfikowanych może zostać jeszcze więcej osób.
źródło zdjęcia: salon24.pl