Poszedł do piekarni i zostawił kluczyki w Bentleyu. Wielu z pewnością domyśla się, jak cała sytuacja mogła się skończyć. Gdy właściciel luksusowego pojazdu wrócił z zakupów, maszyny wartej półtora miliona nie było już na parkingu. Całą sytuację opisuje portal RMF24.pl. O wszystkim natychmiast powiadomiono także policję. Wszystko działo się na warszawskim Wawrze. Nieroztropny kierowca miał jednak ogrom szczęścia, gdyż funkcjonariusze już po 3 godzinach zlokalizowali skradziony samochód. Teraz trwają poszukiwania osoby, która postanowiła go sobie przywłaszczyć.
Warszawa: poszedł do piekarni i zostawił kluczyki w Bentleyu. Momentalnie znalazł się na nie chętny…
Czasami naprawdę trudno uwierzyć w lekkomyślność niektórych osób. Jej przykład na dniach można było zaobserwować na warszawskim Wawrze. Wszystko zaczęło się jednak stosunkowo niewinnie – od wizyty w lokalu z pieczywem. Pewien mężczyzna podjechał do piekarni pięknym wartym półtora miliona Bentleyem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wychodząc po zakupy – zostawił otwarty pojazd z kluczkami w środku. Jak łatwo się domyślić, wystarczyła chwila, aby znalazł się chętny na tak łakomy kąsek. Samochód błyskawicznie – ku przerażeniu jego właściciela – zniknął z parkingu. Zszokowany mężczyzna natychmiast o wszystkim poinformował miejscową policję. Jak się później okazało, miał naprawdę furę szczęścia…
Policjanci spisali się na medal, a właściciel Bentleya miał ogrom szczęścia – samochód odnaleziono po niespełna trzech godzinach
Jak wcześniej wspomniano, roztargniony właściciel luksusowego pojazdu natychmiast o wszystkim poinformował policję. Portal RMF przytacza słowa nadkomisarz Joanny Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji VII:
Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że pozostawił auto otwarte z kluczykami w stacyjce i wyszedł tylko do stoiska z pieczywem. Kiedy po chwili wrócił, jego samochodu nie było.