Site icon aju.pl

Nie dostał podwyżki, przeciął szefowi przewody hamulcowe

Nie dostał podwyżki, więc postanowił zemścić się na swoim pracodawcy. 34-latek zatrudniony w jednej z firm w Brusach (województwo pomorskie) nie był zadowolony z osiąganych zarobków. Liczył na większą wypłatę i też z taką właśnie prośbą zwrócił się do swojego szefa. Ten jednakże odmówił podniesienia pensji. Reakcja pracownika była zatrważająca – zapragnął zemsty, czego skutkiem było celowe uszkodzenie pojazdu przełożonego. Przecięte przewody hamulcowe, uszkodzone wspomaganie kierownicy i odkręcone koło – to mogło doprowadzić do tragedii.

Nie dostał podwyżki, zemścił się na szefie

Wydaje się wam, że swoją pracę wykonujecie dobrze, jednak nie zarabiacie tak, jakbyście sobie tego życzyli? Nie idźcie drogą mężczyzny, który przez brak podwyżki, zdecydował się na zemstę wobec własnego szefa. Szczęśliwie, skończyło się jedynie na strachu, jednakże wszystko mogło mieć tragiczny finał. A to przez to, że niezadowolony pracownik swojemu przełożonemu postanowił uszkodzić auto.

Przecięte przewody hamulcowe

Choć brzmi to jak scenariusz z filmu, taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. O wszystkim miejscową policję poinformował pokrzywdzony. Na szczęście w porę zorientował się, że coś jest na rzeczy. W przeciwnym razie, rozpędzony pojazd z takimi uchybieniami, byłby niczym śmiertelne narzędzie.

Jak się okazało, w samochodzie właściciela firmy przecięto przewody hamulcowe, przewody od wspomagania kierownicy, a także odkręcono śruby w jednym kole. Wystarczy sobie wyobrazić, co taka mieszanka niesprawności w aucie mogła spowodować. A wszystko przez to, że podejrzany o czyny pracownik nie dostał większej wypłaty.

Pracownikowi może grozić nawet do 5 lat więzienia

O tym że 34-latek straci pracę, można się domyślać. Okazuje się jednak, że to nie koniec konsekwencji dla żądnego zemsty mężczyzny. Wobec tego, że mógł doprowadzić do niezwykle groźnego zajścia, skutkującego nawet utratą zdrowia lub życia, grozi mu nawet 5 lat więzienia.

Początkowo policja przypuszczała, że wskazane przez właściciela pojazdu mankamenty mogły być skutkiem eksploatacji pojazdu. Później podejrzenia padły właśnie na nieusatysfakcjonowanego pracownika. Jak donosi porta fakt.pl, w jego mieszkaniu stróże prawa mieli znaleźć przedmioty, którymi uszkodził on samochód. Poza tym przyznał się do zarzucanych mu czynów, a wszystko motywował własnie brakiem podwyżki.

źródło zdjęć: policja, interia.pl

Exit mobile version